Wypad na Grzesia


Tym razem wybraliśmy sie na dłuższy pobyt w górach .
Piękna  pogoda zachęcała by jechać na dłużej jeszcze przed sezonem :)
Na nasz cel pierwszego dnia postawiliśmy wybrać sie na Grzesia 1653 m.n.p.m.
Początkowo w planach był Grześ , Rakoń i Wołowiec ale pogoda na górze zdecydowała za Nas :)
Na dole pięknie słonecznie bez oznak zimy zaś już na szlaku przywitał Nas pierwszy śnieg tej zimy.
Wejście na te szczyty miałam w planach juz od dawna ale zawsze decydowaliśmy sie jednak na inny.  Nadeszła wiekopomna chwila i udało się iść.
Zatrzymaliśmy sie w Kościelisku jest to jedna z Naszych ulubionych baz wypadowych .
Szybkie śniadanko , kanapeczki ,termos i w drogę :)
Na Siwej Polanie byliśmy przed 9 ,zostawiliśmy autko na parkingu i w drogę.
Pogoda przeplatała sie raz słońce raz pochmurnie ale to Nas nie zdeterminowało :)
W połowie szlaku przywitał Nas już śnieg .


Do Polany Chochołowskiej dotarliśmy po około 1,5 h drogi . 
Wstąpiliśmy oczywiście do schroniska  na kawusię i przepyszną szarlotkę  :)
Pogoda zaczęła się zmieniać na trochę bardziej pochmurną ale mimo to postanowiliśmy iść dalej .
Wilgotność powietrza mega duża .Wychodząc z schroniska kierujemy się na Grzesia :)
Wybraliśmy żółty szlak który prowadził spod schroniska .
Czas na przejście 1.5 h .
Droga wiedzie przez las a my jak małe dzieci cieszyliśmy się z śniegu i bałwanków które powstały na drzewach :)
Ścieżka dość stromo pnie się do góry i jest coraz więcej śniegu. Temperatura na plusie wiec dość ciężko sie szło . Już po paru minutach zdjęliśmy kurtki , było nam mega gorąco z każdym krokiem wyżej a serducho biło szybciej.



Doszliśmy do momentu z stopniami i tutaj już zrobiło sie dość ciekawie bo były wyślizgane a my oczywiście bez raków bo zostały w domu :( ale daliśmy radę.
Gdy kończą sie schody zaczyna się długie podejście na szczyt .
Łatwo nie było zwłaszcza bez raków i w dodatku nagła zmiana temperatury na mega minusową.
Zaczęło być mroźnie i wietrznie.
Po kilku krótkich przerwach mamy to :)

Jesteśmy na szczycie Grześ 1653 m.n.p.m  przebiega przez niego granica polsko-słowacką
Gdy weszliśmy był kompletny brak widoczności ale po chwili się przejaśniło.
Powiem Wam ,że bez rękawiczek nie dała bym rady , było cholernie zimno.
Gdy już sie przejaśniło zaczęliśmy podziwiać piękną panoramę Tatr Zachodnich. 
Kilka fotek zanim chmury zajdą i chwila dla oka i duszy by nacieszyć się tym widokiem.
Mieliśmy ochotę jeszcze na Rakoń ale bez raków nie było mowy . Szlak był strasznie oblodzony .
W górach trzeba być szczególnie ostrożnym i odpowiedzialnym . Narażamy nie tylko swoje życie ale też innych.








Zeszliśmy wiec do Doliny Chochołowskiej co poszło Nam bardzo sprawnie i przyjemnie :)
Chwilka w schronisku na odpoczynek i powrót do auta.
Był to bardzo przyjemny i ekscytujący dzień .
Jest to szlak który nie należy do najtrudniejszych ale trzeba być przygotowanym na to ,że trochę kondycji się przyda bo niemal ciągle idzie pod górę .
Następnym razem wybieramy się latem aby zdobyć wszystkie  szczyty : )



Pozdrawiam :)

Komentarze

Obserwatorzy